Dzisiaj rozmawiałam z kolejną rodziną przez Skype'a. Ale co dziwne, chcieli rozmawiać bez wideo, samo audio. Na profilu dali tylko zdjęcie swojego syna, więc nawet nie wiem jak hości wyglądają...
W każdym razie - rozmowa trwała jakieś 6 minut. Zapytałam się jak wyglądałby mój typowy dzień, i już w połowie wiedziałam, że mi nie pasuje. Bo raz mało godzin, raz dużo, raz wolny weekend, raz nie... niezbyt fajnie. Powiedziałam im, że szukam rodziny, która pracuje typowo poniedziałek - piątek, a weekendy wolne. Podziękowałam jej i życzyłyśmy sobie szczęścia w poszukiwaniach.
Ogólnie z ich profilu dowiedziałam się tylko tyle, że:
- chłopiec, lat 3
- chodzi do przedszkola pn-pt, od 9.30 do 14.30
- prawa jazdy nie wymagali,
- mają dwa psy, które au pair ma wyprowadzać i karmić (lubię zwierzęta, więc to dla mnie nie problem),
- są wegetarianami i szukają au pairki - wegetarianki (to duży plus),
- sprzątać po dziecku i po samej sobie,
- nie wiem ile płacą tygodniowo, bo stwierdziłam, że nie będę przedłużać rozmowy, zwłaszcza gdyby się okazało, że tyle godzin chcą, żeby aupairka pracowała, a mało płacili, chociaż nawet gdyby dużo płacili, to i tak wolę normalny schemat tygodnia :) Bo ogólnie to powiedziała, że raz pracuje od 4 rano do 8 wieczorem (dniówki) i jej mąż tak samo, a innego dnia od 16.00 do 7.00 rano (nocki)... więc to nie dla mnie.
Tamte dwie rodziny dalej nie odpisały, więc nie wiem co mam o nich myśleć. Czy po prostu nie mają czasu, czy też wybrali już kogoś innego i nie przejmują się tym, że ktoś czeka na ich odpowiedź, co niezbyt dobrze o nich świadczy. No cóż, to wcale nie znaczy, że przestałam szukać, ciągle przeglądam profile rodzin. Mam nadzieję, że do połowy maja uda mi się jakąś fajną rodzinę znaleźć. Bo wtedy będę musiała wziąć w obroty plan B ;)
poniedziałek, 27 kwietnia 2015
niedziela, 26 kwietnia 2015
Au pair UK
Przez ostatnie parę tygodni rozmawiałam z kilkoma rodzinami z Anglii, Szkocji, Irlandii... Większości niestety nie chce się chyba czytać dokładnie profilów, bo mimo iż mam wyraźnie napisane, że mogę być tylko na 3 miesiące oraz że nie posiadam prawa jazdy, to i tak do mnie piszą, zaznaczając, że do moich obowiązków należałoby odwożenie do / przywożenie ze szkoły dzieci oraz że potrzebują kogoś na co najmniej 6 miesięcy....
Na Facebooku odezwała się do mnie szkocka agencja au pair z zapytaniem, czy byłabym zainteresowana opieką dziećmi wraz z pracami przy koniach. Odpisałam, że jeśli mi poda więcej szczegółów, to mogę się nad tym zastanowić. Babka, która chyba jest Polką, wysłała mi informacje na temat tej rodziny, poprosiła, żebym wypełniła kwestionariusz, napisała list do rodziny oraz dołączyła swoje zdjęcie. Zrobiłam to w niecałą godzinę. Odpisała na drugi dzień, że spodobałam się rodzinie i czy chciałabym porozmawiać z nimi na Skypie. Zgodziłam się. ALE albo to jakiś znak albo po prostu zwykłe problemy z dostawą prądu, od mniej więcej godziny 18 w dniu, w którym umówiłam się z nimi na rozmowę, nie miałam prądu, a co za tym idzie, także i internetu. Jednakże w kwestionariuszu podałam nr telefonu, zatem gdy ujrzałam na ekranie komórki nieznany, angielski numer, domyśliłam się, że to mogą być oni. W trakcie rozmowy telefonicznej po 5 minutach wiedziałam, że to nie dla mnie, zwłaszcza, że jestem wegetarianką i nie mam zamiaru gotować dań mięsnych i to dla całej rodziny. Wyjaśniłam jej, że chociaż nie mam problemu z gotowaniem dla całej rodziny, to nie podam przecież obiadu nie wiedząc, czy dobrze smakuje, a jako wegetarianka nie będę próbowała jeść mięsa jak i ryb. Powiedziała, że uzgodni z mężem i się do mnie odezwie. Nie odezwała się i w sumie dobrze, bo mi także nie odpowiadała ta rodzina.
Na Facebooku pisałam też z jedną au pair, która szuka zastępstwo za siebie, gdyż musi wracać do Włoch. Odpowiadała na każde moje pytanie, ale gdy się zapytałam, dlaczego napisała, że pracuje 25-30 godzin tygodniowo, skoro z jej relacji wynika, że tak naprawdę to pracuje od 35-40 h / tydzień.
Stwierdziła, że ma problemy z internetem na komórce i czy możemy później pogadać. Pomyślałam ok, wymieniłyśmy się adresami Skype i ustaliłyśmy, że pogadamy przez Skype. Ale od tamtej pory ciągle jej coś nie pasuje, raz za wcześnie raz za późno, więc dałam sobie spokój.
*** Z jedną rodziną, co też nawiązałam kontakt poprzez Fcb rozmawiałam przez Skype'a.
- dwóch chłopców w wieku 5 i 2 lata,
- 25 h / tydzień, wolne weekendy, czasem babysitting w soboty,
- 80 funtów / tydzień,
- nie pokrywają kosztu przelotu, ani kursu językowego,
Mieli odezwać się do końca poprzedniego tygodnia - zero odzewu.
*** 23.04.2015
Rozmawiałam z rodziną poznaną przez aupair-world.net.
- rodzina pochodzi z Korei Południowej,
- jedno dziecko - chłopiec, prawie 2 lata,
- szukają kogoś od czerwca,
- płacą za dodatkowe godziny,
- praca od 9.30 do 16.00, w międzyczasie przerwa,
- 90 funtów tygodniowo,
- weekendy wolne,
- mają sprzątaczkę, więc au pair miałaby się głównie zajmować dzieckiem,
- nie pokrywają kosztu przelotu ani kursu językowego
*** 25.04.2015
Kolejna rodzina, także z aupair-world.net
- jedno dziecko - chłopiec, 5 lat,
- około 25 h / tydzień,
- raz na tydzień babysitting,
- gotują osobno dla siebie, ja dla siebie,
- szukają kogoś od początku maja,
- opłacają kartę telefoniczną, kartę na przejazd Oyster, czy jak to się zwie ;)
- jeśli ceny biletu lotniczego będą " w granicach rozsądku" to także zwrócą mi jego koszt,
Obie te rodziny miały dać mi znać do wieczora 26.04. czy kogoś wybrały, czy też zdecydowały się na mnie. Jest godzina 23.45 i dalej nie otrzymałam od nich wiadomości. Jutro do nich sama napiszę z zapytaniem, jaką podjęli decyzję.
Na jutro umówiłam się na rozmowę na Skypie z jeszcze jedną rodziną. Mają jednego synka, 3-letniego. Praca 3-4 dni w tygodniu. Ile za tydzień płacą nie wiem jeszcze. Zobaczymy.
Subskrybuj:
Posty (Atom)