Dzisiaj rozmawiałam z kolejną rodziną przez Skype'a. Ale co dziwne, chcieli rozmawiać bez wideo, samo audio. Na profilu dali tylko zdjęcie swojego syna, więc nawet nie wiem jak hości wyglądają...
W każdym razie - rozmowa trwała jakieś 6 minut. Zapytałam się jak wyglądałby mój typowy dzień, i już w połowie wiedziałam, że mi nie pasuje. Bo raz mało godzin, raz dużo, raz wolny weekend, raz nie... niezbyt fajnie. Powiedziałam im, że szukam rodziny, która pracuje typowo poniedziałek - piątek, a weekendy wolne. Podziękowałam jej i życzyłyśmy sobie szczęścia w poszukiwaniach.
Ogólnie z ich profilu dowiedziałam się tylko tyle, że:
- chłopiec, lat 3
- chodzi do przedszkola pn-pt, od 9.30 do 14.30
- prawa jazdy nie wymagali,
- mają dwa psy, które au pair ma wyprowadzać i karmić (lubię zwierzęta, więc to dla mnie nie problem),
- są wegetarianami i szukają au pairki - wegetarianki (to duży plus),
- sprzątać po dziecku i po samej sobie,
- nie wiem ile płacą tygodniowo, bo stwierdziłam, że nie będę przedłużać rozmowy, zwłaszcza gdyby się okazało, że tyle godzin chcą, żeby aupairka pracowała, a mało płacili, chociaż nawet gdyby dużo płacili, to i tak wolę normalny schemat tygodnia :) Bo ogólnie to powiedziała, że raz pracuje od 4 rano do 8 wieczorem (dniówki) i jej mąż tak samo, a innego dnia od 16.00 do 7.00 rano (nocki)... więc to nie dla mnie.
Tamte dwie rodziny dalej nie odpisały, więc nie wiem co mam o nich myśleć. Czy po prostu nie mają czasu, czy też wybrali już kogoś innego i nie przejmują się tym, że ktoś czeka na ich odpowiedź, co niezbyt dobrze o nich świadczy. No cóż, to wcale nie znaczy, że przestałam szukać, ciągle przeglądam profile rodzin. Mam nadzieję, że do połowy maja uda mi się jakąś fajną rodzinę znaleźć. Bo wtedy będę musiała wziąć w obroty plan B ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz