wtorek, 7 października 2014

Pierwsze dni c.d.

Pierwszą noc przespałam, o dziwo, spokojnie, bez godzinnego przekręcania się z boku na bok. Pozwolili mi spać do której chcę, więc wstałam sobie o 9 rano i mniej więcej o 9.30 byłam gotowa wyjść z pokoju do całej rodziny, która akurat jadła śniadanie.
    Po śniadaniu hostka oprowadziła mnie po domu.
    Na 1. piętrze jest mój pokój, łazienka oraz salon z kuchnią i jadalnią z wyjściem do ogrodu. 
   Na 2. piętrze znajdują się pokoje dzieci oraz rodziców i druga łazienka. 
Na 3. piętrze jest biuro z biblioteką, głównie z medycznymi książkami (powieści fantasy mają hości w swoim pokoju, do których także mam dostęp), jest tam sporo miejsca, bo to jest otwarta przestrzeń,  jest też stepper oraz jest również wyjście na taras, z którego można podziwiać widoki jak na powyższym zdjęciu.

Mieszka z nami również kot, swoje legowisko ma na 3. piętrze, ma już 18 lat, słabiutki, ale jeszcze daje radę  by głośno wymiauczeć jedzenie dla siebie :)

Jako że tego dnia była ładna pogoda to Hostka pokazała mi drogę do szkoły i przedszkola (caaały czas pod górę, dzisiaj w deszczu pchałam wózek z Viktorem i z plecakiem Kathariny - sporo kalorii musiałam dzięki temu spalić). 

Potem poszliśmy do sklepu, gdzie hostka kupiła dla mnie herbatę :P oraz przeszukała cały sklep w poszukiwaniu soku marchwiowego, który uwielbiam, ale niestety go nie było, więc zadowoliłam się nektarem bananowym. Hostka co chwila się pytała, czy coś jeszcze chcę, czy może coś ze słodyczy, ale oznajmiłam jej, że staram się ograniczyć słodycze (od 3.10. nie zjadłam kawałka czekolady - jestem z siebie dumna :P ). 

Potem pokrążyłyśmy trochę po targu, na którym było sporo straganów z dziczyzną, a potem wyszliśmy z rynku i zaszliśmy do Rossmana. Hostka zaczęła mi tłumaczyć, co tam można kupić, więc szybko jej wyjaśniłam, że my w Polsce też mamy Rossmana. A propos tego, wcześniej w sklepie kupiła Viktorowi kinder niespodziankę i pytała się mnie, czy wiem co to jest :P Tak, my też w Polsce mamy kinder niespodziankę. Będę musiała wyplenić z ich głów, że Polska nie jest aż tak zacofanym krajem, pomimo naszego rządu. Dobrze, że podarowałam im książkę o Polsce, może wtedy trochę zmienią zdanie na temat naszego państwa. Hostka też zapytała, czy mamy euro w Polsce. Powiedziałam, że nie, mimo iż jesteśmy w UE. Polacy chyba wolą mieć PLN, żeby opłacał się im wyjazd zarobkowy do np. Anglii czy Niemiec. Przynajmniej to jest jeden z powodów, które ja widzę, dlaczego nie chcemy ujednoliconej waluty z UE.

Wieczorem pojechaliśmy na obiado-kolację do włoskiej pizzerio-restauracji Ciao.
Zamówiłam Tagliatelle con spinaci e aglio (Bandnudeln mit frischem Spinat und Konblauch), ale poprosiłam, żeby podali bez czosnku. Host zapytał się, czy jestem uczulona, czy po prostu nie lubię czosnku. Powiedziałam, że nie lubię tego smaku. To się zapytał, że gdybym nie wiedziała, że w danej potrawie jest dodany czosnek. To co wtedy? To powiedziałam, że pewnie bym zjadła, o ile nie czuć by było go za mocno. Bo jeśli po pierwszym kęsie poznałabym, że jest czosnek, to bym nie dokończyła jedzenia. A on na to, że jego wujek to mówi, że strasznie nie lubi czosnku, ale jeśli nie wie, że został dodany, to zawsze zjada do końca i jeszcze chwali jedzenie.
Hostka wypytywała się o moją rodzinę. W jakim wieku są moje siostry, czy studiują czy też czy planują iść na studia itd :)  Viktor ogólnie cały czas powtarzał auto i na widok każdego samochodu krzyczał szczęśliwy das auto! das auto! :) Katharinie na szczęście spodobał się prezent ode mnie, który zabrała ze sobą i przy stole zajmowała się tą książeczką (taką do rysownaia księżniczek, pałaców, karoc, ozdabiania naklejkami ogrodu pałacowego, czy w formie biżuterii do ozdabiania dłoni itp). Hostka uznała, że mój prezent był świetnym pomysłem :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz