wtorek, 7 października 2014

Pierwsze dni...

Jestem tutaj już piąty dzień i na razie czuję się tutaj dobrze :)


Rodzina jest bardzo sympatyczna i serdecznie się ze mną przywitała. Chociaż Katharina troszkę chowała się za tatą, to wyciągnęła dłoń na przywitanie i powiedziała cześć. Viktor na rękach taty zaciekawiony również podał rękę i powiedział cześć kilka razy :) Z hostem również uścisnęłam dłoń, a hostka z kolei uścisnęła mnie i ucałowała. Dzieci od razu chciały zaprowadzić mnie do przygotowanego dla mnie pokoju.
Na klamce u drzwi wisiała duża, różowa kokarda z bibuły zrobiona przez dzieci. Pokój jest ładny i przestronny. 



Na łóżku czekała na mnie maskotka psa rasy husky, zaś na biurku stał w wazonie bukiet kwiatów. 

Ogólnie chyba hostka uwielbia kwiaty, bo w całym domu na każdym na parapecie można znaleźć orchideę. W moim pokoju znajduje się również duże akwarium z jedną, starą rybą (ma jakieś 15 lat o ile dobrze zapamiętałam). Jeszcze nie widziałam, żeby pływała, cały czas chowa się pod gałązką.

 Mam też do dyspozycji własny telewizor z odtwarzaczem dvd, szafkę nocną, dużą szafę, wcześniej wspomniane biurko no i oczywiście łóżko. W pokoju również stoi komoda na zabawki dzieci.




Następnie Katharina zapytała się o mój ulubiony kolor - jest nim zielony - i wręczyła mi kubeczek w tymże kolorze na szczoteczkę i pastę do zębów :) Na kolację zamówili pizzę wegetariańską, a dla dzieci dania z makaronem. 

Tego dnia dowiedzieli się, że piję tylko wodę gazowaną, żadnych napojów gazowanych oraz zieloną herbatę z cytryną. I rzadko kawę. Hostka upewniła się tylko, że jestem wegetarianką, a nie weganką. Jej ojciec zajmuje się pszczołami i robi miód z rzepaku. Specjalnie dla mnie ściągnęła aplikację na telefon ze słownikiem niemiecko-polskim, żeby przetłumaczyć mi tę nazwę. Ale nie umiała wymówić "rzepak", więc tylko pokazała mi na telefonie:) 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz